Ahoj
po raz ostatni!
Powoli
kończy się nasza przygoda na STS Kapitan Borchardt. Czas pakować manatki,
sprzątać kajuty, cieszyć się ostatnimi chwilami na morzu i niestety żegnać się
z niesamowitą załogą żaglowca. Doświadczyliśmy tu wielu atrakcji. Były chwile
zwątpienia, kiedy z błędnym wzrokiem, przypominając duchy, snuliśmy się z kajut
na tzw. „zawietrzną”. Wtedy to marzyliśmy wyłącznie o ciepłym, niekołyszącym
się łóżku we własnym domu. Jednak kiedy ujrzeliśmy pierwszy wschód słońca,
nasze humory się poprawiły, a twarze zarumieniły. Korzystaliśmy z każdej tak
cudownej chwili, z przyjemnością słuchaliśmy opowieści naszego Pana Kapitana Ziemowita Barańskiego.
Wiedzieliśmy, że kiedy bosman Mateusz zapowiadał alarm do żagli, musimy
bezzwłocznie stawić się na śródokręciu. Natomiast dźwięk wydawany przez
gumowego kurczaka zwoływał na pyszne posiłki przygotowywane przez wirtuoza
żeglarskiej kuchni - Krzysztofa. Dobrym duchem naszego statku okazał się
niepozorny mechanik Mirek, którego codzienne powitanie zaczynało się od słów:
„Witam, zakręcam wodę do odwołania J”.
Żałujemy,
że musimy już wracać, bo chętnie kontynuowalibyśmy naszą przygodę na statku.
Wiele umiemy, ale jeszcze więcej pragniemy wiedzieć. Dziękujemy serdecznie
Kapitanowi oraz całej załodze za cierpliwość, trud włożony w naszą edukację,
ale przede wszystkim za uśmiechy, dobre słowo i wszystkie rozrywki, które nam
zapewnili. Polecamy wszystkim wzięcie udziału w kolejnym
rejsie. Nie martwcie się brakiem umiejętności żeglarskich, gdyż jak zwykł mówić
jeden ze stałych załogantów STS Kapitan Borchardt: „Na żaglowcu nauczycie się
więcej niż w szkole i w domu”. Miał bowiem na myśli, że uczymy się tu
współpracy, dyscypliny, punktualności i wytrwałości w działaniu.
Jeszcze
raz dziękujemy, pozdrawiamy i mamy nadzieję, że do zobaczenia!
Załoga z Gimnazjum
im. ks. Wacława Rabczyńskiego
w Wasilkowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz